Niemcy 2014, Jugendamt powiatu Osterholz (niedaleko Bremy), ten
sam, który "zaopiekował" się słynną w Polsce 13-letnią niemiecką,
uciekinierką (Antonya Schandorff) z niemieckiego przytułka, i która bez
(ważkiego) powodu została zabrana rodzicom i umieszczona w przytułku z
zakazem kontaktu z całą rodziną.
http://www.fakt.pl/rodzina-z-niemiec-uciekla-do-polski-przed-jugendamtem,artykuly,420027,1.html
Sąd
Rodzinny, Sąd Grodzki w Osterholz-Scharmbeck postanowieniem wyznaczył
panią kurator - jest to pani Janin Weber z Jugendamtu powiatu Osterholz -
mającą zastąpić rodziców. I o niej będzie poniżej.
Ta
sama pani Janin Weber została wyznaczona przez ten sam Sąd Rodzinny,
Sąd Grodzki Osterholz-Scharmbeck jako opiekunka („Pflegerin”: funkcja
podobna do kuratora) dla sióstr: 5-letniej Lucy i 7-letniej Heidi Weißenborn.
Matka dziewczynek, JessicaWeißenbornktórą
już od 18 roku życia „opiekował” się w/w Jugendamt postanowiła po ok.
12 latach wyzwolić się z tej „opieki”, co zakończyło się (na wniosek
Jugendamtu) odebraniem jej przez w/w Sąd Rodzinny części praw
rodzicielskich i umieszczeniem obywu sióstr wSOS Wiosce
Dziecięcej w Worpswede, gdzie dzieci wraz z trzema innymi dziewczynkami
dostały się pod opiekę „ojca” zastępczego, którego kariera jednak szybko
się zakończyła, po tym jak po kilku miesiącach molestowania seksualnego
poraniona 7-letnia Heidi odważyła się wreszcze z płaczem uciec do innej
opiekunki. Wcześniej, starsza, 17-letnia podopieczna tego samego „ojca”
zastępczego złożyła także własne zeznania.
Po
tym jak matka dziewczynki, Jessica W. włączyła media, Jugendamt szybko
zaproponował jej podpisanie umowy, w której strony uzgadniają włączenie
Sądu Rodzinnego w celu przywrócenia jej praw rodzicielskich (i zwrotu
dzieci).
Ale
zainteresowanie mediów jest krótkie, poza tym w Niemczech media z
zasady nie krytykuja Jugendamtów i po pewnym czasie sprawa ucichła.
Tymczasem
pani Janin Weber, wyznaczona przez Sąd Rodzinny (jako kurator Antony'i
Schandorff i) opiekunka obywu sióstr ani nie zadbała o to, aby
dziewczynki natychmiast przedstawione zostały lekarzowi, ani nie zadbała
o to, aby dzieci otrzymały terapię po traumie, jaką przeżyły pod opieką
„ojca” zastępczego. Nie złożyła zawiadomienia do prokuratury, aby ta
ścigała przestępstwo, jakim jest seksualne wykorzystanie dzieci (5
dziewczynek) czy po prostu, żeby wyjaśnić sprawę. Nie wspominając o tym,
że nic nie zrobiła, żeby dzieci już nie mieszkały w miejscu, gdzie były
seksualnie wykorzystane, co natychmiast zrobiłby nie tylko każdy
psycholog, ale przede wszystkim matka dzieci czy każdy inny człowiek o
ludzkich uczuciach i zachowaniach. To wyszystko musiała matka
dziewczynek sama wręcz wywalczyć (a Jugendamt ten insynuuje, że matka ta
jest niezdolna do opieki nad dziećmi). Gdyby jednak doszło do
podejrzenia o molestowanie dzieci w rodzinie matki, Jugendamt
natychmiast zabrałby jej dzieci.
Tymczasem
17-latka (oraz 4 inne dziewczynki) okazała się niemieckiej prokuraturze
mało wiarygodna, dlatego ta umorzyła sprawę – zanim podejrzany
„popełnił samobójstwo” - w co wiele osób i tak nie bardzo chce wierzyć.